Witajcie,

Bardzo często w naszym biurze EGIDA Finanse w Olsztynie spotykamy się z sytuacją, gdy klienci posiadający kredyty zabezpieczone nieruchomościami (dom, mieszkanie, grunty, lokal firmowy) obawiają się, że kiedy (odpukać w niemalowane) przyjdzie im gorszy okres w życiu, będą mieli problem ze spłatą regularną kredytu to bank nie czekając długo zabierze im nieruchomość i pozbawi ich dachu nad głową. Czasem w umysłach najbardziej bojaźliwych klientów urasta to wręcz do rangi celowego „czatowania banku” na to aby klientowi podwinęła się noga i szybko mógł zając nieruchomość.

Dementuję ten tok myślenia.

Zapamiętajcie:

 

Bank nie jest biurem nieruchomości

 

Oznacza to, że banki to takie specyficzne instytucje, którym nie zależy na gromadzeniu swojego majątku trwałego np. nieruchomości itp. Kluczowa i najwygodniejsza dla banków jest po prostu gotówka: łatwo ją przelać, łatwo składować a w dobie powszechnej informatyzacji nawet nie wymaga jakichś specjalnych skarbców tylko jest zwykłym elektronicznym zapisem księgowym na koncie bankowym. Z kolei taka nieruchomość to szereg problemów:

– nieruchomość co miesiąc kosztuje: czynsz, opłaty. Bank będzie musiał wziąć te opłaty choćby w części na siebie,

– sprzedaż nieruchomości nie zawsze idzie szybko, wtedy koszty „zajmowania” się nieruchomością wzrastają,

– przejęcie nieruchomości od nierzetelnego klienta też kosztuje: komornik pobiera wynagrodzenie, opłaty sądowe też mogą być znaczne,

– i wreszcie sam proces sprzedaży może być trudny dla banku. Przecież bank nie wyśle na miejsce swojego pracownika, który na co dzień obsługuje klientów w zakresie kredytów lub lokat, aby prezentował mieszkanie dla potencjalnych kupujących. Bank będzie musiał to mieszkanie albo odsprzedać wyspecjalizowanej firmie (z potencjalna stratą) lub wynająć fachowe biuro nieruchomości do sprzedaży (potracenie prowizji za sprzedaż),

Reasumując, każdemu rozsądnemu bankowi będzie zależało na tym aby w jakiś sensowny sposób z dłużnikiem „dogadać się” – rozłożyć kredyt na mniejsze raty, wydłużyć okres lub np. dać chwilowy oddech od płatności. Nie należy oczywiście podchodzić do tematu „po macoszemu” i liczyć, że i tak z tematu się wykaraskamy. Jeśli bank nie będzie widział woli współpracy z naszej strony, nie będzie czuł, ze staramy się rozwiązać sytuacje sensownie dla obu stron to niestety będzie zmuszony podjąć ostateczne kroki i przejąć naszą nieruchomość.

Pozdrawiam,

Daniel Kamiński