Witajcie,

Wyobraźcie sobie taka sytuację: wpadacie na pomysł, że potrzebujecie jakiejś większej kwoty kredytu (hipoteka, nowy samochód, może dofinansowanie firmy?). Przychodzicie do banku będąc pewnymi, że powinno się obyć bez zbędnych problemów: przecież dochody są niezłe, punktacja BIK ładna a zobowiązań bankowych nie macie zbyt wiele. Nagle dostajecie informacje z banku, że decyzja jest negatywna ze względu na…. Brak zdolności kredytowej!

Kurczę, co to jest ta zdolność kredytowa? W uproszczonym schemacie: stosunek tego ile zarabiacie do waszych obecnych rat kredytowych oraz kosztów życia – ma za zadanie dać informację bankowi czy „stać” Was na nowy kredyt z nowa ratą.

No ale jak to? Zarobki niezłe a raty tylko symboliczne za wzięcie jakiegoś telewizora w markecie na raty, więc w czym problem? Już Wam podpowiadam: spójrzcie w swoje zobowiązania bankowe pod hasłem „limity/debety na karcie/w koncie”. Zapytacie i co z tego? Faktycznie macie jakiś z automatu przyznany limit na karcie na parę tysięcy złotych ale przecież z niego nie korzystacie, nawet złotówki nie wzięliście!

 

Karta kredytowa = Twój wróg

 

Już tłumaczę: produkt bankowy o nazwie limit na karcie/debet w koncie oznacza, że bank udziela Wam niejako wirtualnego kredytu na powyższa kwotę z którego w każdym czasie w okresie obowiązywania umowy możecie skorzystać. Inaczej mówiąc: daje Wam te pieniądze w „gotowość” do wykorzystania kiedy zechcecie. Skoro możecie w każdej chwili skorzystać z takiego limitu w karcie lub debetu na koncie, każdy nowy bank bierze przy ocenie Waszej zdolności kredytowej najgorszy możliwy scenariusz – czyli, zakłada, że wirtualnie wykorzystaliście go w 100% (nawet jeśli nie ruszyliście w rzeczywistości choćby złotówki). Dlaczego? Banki tłumaczą to tym, że być może teraz nie korzystasz z takiego limitu czy debetu ale możesz np. wziąć dziś kredyt u nich a jutro pójść i wybrać z bankomatu kolejna kwotę wynikająca z Twojego wcześniej przyznanego debetu/limitu – wtedy jest ryzyko, że źle ocenisz swoje możliwości spłaty i zaczniesz zalegać z ratami.

Jaki z tego morał? Jeśli nie potrzebujecie na co dzień karty kredytowej z limitem lub debetu w koncie to rezygnujcie z tego typu produktów (lub nie zgadzajcie się na ich „grzecznościowe”  Wam założenie). Raz, że ostatecznie cenowo są one przeważnie najdroższe, dwa że zaniżacie sobie zdolność kredytową gdy będziecie potrzebowali większego kredytu.

Pozdrawiam,

Daniel Kamiński