Witajcie,

Temat rzeka. Dla tych, którzy nie wiedzą: spora część banków w swoich ofertach kredytowych (zwłaszcza kredytów gotówkowych) dziwnym trafem nierozerwalnie związana jest z ofertą ubezpieczenia tego kredytu. Chodzi o to, że biorąc kredyt bank oczekuje od nas, że oprócz zapłacenia marży (realnej ceny „użyczenia” pomiędzy z banku) i prowizji za uruchomienie, obejmie nas dodatkowo płatnym ubezpieczeniem od  ……………………………….. ( i tutaj wstawcie dowolne słowo, np. „zgon”, „pobyt w szpitalu” czy „nieszczęśliwy wypadek”). Cel jest niby szczytny – zabezpieczyć nas na wypadek nagłego wypadku/śmierci w taki sposób aby to firma ubezpieczeniowa spłaciła za nas kredyt a my mogli skupić się na własnym zdrowiu. Ale jak to często bywa: „od ogółu do szczegółu”…

 

Czemu trzeba analizować ubezpieczenia przy kredycie bankowym?

 

Jeśli wczytamy się w regulamin takowego ubezpieczenia oficjalnie zwanego ogólnymi warunkami ubezpieczeniowymi (OWU) to dowiemy się wielu interesujących rzeczy. Po lekturze i skonfrontowaniu zapisów tam zawartych z innymi ubezpieczeniami dostępnymi na polskim rynku nie związanymi bezpośrednio z kredytem – czyli takimi, zwykłymi ubezpieczeniami na życie, które możemy pójść i wykupić w standardowej firmie ubezpieczeniowej po prostu z obawy o swoje zdrowie i życie okazuje się, że ubezpieczenia w wersji „pod kredyt” ….. wypadają stosunkowo blado.

Jakiś przykład? Proszę bardzo – zajrzałem do OWU podstawowego ubezpieczenia na życie, od nieszczęśliwego wypadku, pobytu w szpitalu i niezdolności do pracy jednego z banków – znalazłem takie oto różnice w stosunku do standardowej oferty dostępnej na szeroko pojętym polskim rynku ubezpieczeniowym:

  1. Niezdolność do pracy:

– Ubezpieczanie bankowe: ogranicza się jedynie do CAŁKOWITEJ niezdolności do pracy i to orzeczonej na okres dłuższy niż 24 miesiące,

– Ubezpieczenie rynkowe: zawiera także proporcjonalnie wypłatę za częściowa niezdolność do pracy i może być orzeczone na okres krótszy (od roku),

  1. Pobyt w szpitalu (hospitalizacja):

– Ubezpieczanie bankowe: liczony dopiero od 14 dnia pobytu, ograniczona ilość placówek medycznych,

– Ubezpieczenie rynkowe: liczony od 2-3 dnia pobytu,

  1. Sporty wysokiego ryzyka:

– Ubezpieczanie bankowe: bardzo duży zakres sportów, za które firma ubezpieczeniowa NIE odpowiada (często popularnych) np. spadochroniarstwo, jeździectwo czy sportów siłowych,

– Ubezpieczenie rynkowe: węższy zakres sportów wyszczególnionych jako „zakazane”, dodatkowo wiele z nich jest wyłączonych tylko jeśli uprawiamy je profesjonalnie lub bierzemy udział w zawodach o zakresie ogólnokrajowym,

 

Podanych wyżej kilka przykładów różnic wyłuskałem pobieżnie przeglądając zapisy OWU ubezpieczenia „bankowego” – ciekaw jestem jak wiele udałoby się wyłapać różnic, gdyby poświęcić na dogłębną analizę co najmniej godzinę.

 

Czy to oznacza, że ubezpieczenia bankowe nie mają sensu?

 

Ubrałbym to inaczej w słowa: nie można powiedzieć, że dane ubezpieczenie jest po prostu „złe” czy „nie ma sensu”. Ma ono po prostu swój zakres, ma swoje warunki, które określiła firma ubezpieczeniowa dla banku i tak jest oferowane do kredytu. Wobec tego każde ubezpieczenie ma sens: chroni nasze zdrowie i życie, zabezpiecza przed nieprzewidzianymi sytuacjami i wypadkami. Pytanie należy zadać inne: czy za tą cenę na „wolnym” rynku znajdę inne ubezpieczenia z lepszymi warunkami ochrony? I tutaj pojawia się moje: stanowcze tak – i tu leży sedno sprawy.

P.S. Na koniec przypomniał mi się ciekawy przypadek, gdy funkcjonował na polskim rynku jakiś czas temu kredyt hipoteczny z obowiązkowym ubezpieczeniem na życie wyłączającym odpowiedzialność dla służb mundurowych (policji, straży pożarnej, wojskowych) i był ochoczo sprzedawany …. Policjantom w Olsztynie 😉

Pozdrawiam,

Daniel Kamiński